...czas tu pędzi jak szalony. No jak to w ogóle jest możliwe, że już grudzień mamy!? No i dlaczego znowu kończy się 3 dniowy weekend, a ja z zaplanowanych rzeczy zrobiłam połowę...:/ eh tam...dobrze, że już chociaż z Giulią nie powtarzamy sobie codziennie, że do siłowni musimy iść :P zapominamy o tym i mniejsze wyrzuty sumienia są...a to, że przytyłam i ledwo co się dopinam w moje stare, ukochane jeansy lee - i tak mają dziury na tyłku :P
...jak się zorientowałam dzisiaj, że kończy się kolejny rok, to nawet zaczęłam sobie robić jego małe podsumowanie w główce (wszystko byle się nie uczyć na jutrzejszy Überraschungsprüfung z Deutscha :P)...i nie wiem sama...niespokojny nazwę 2007 rok. taaaa Werka i jej brak siły spokoju...:/ ale tam...na podsumowania jeszcze przyjdzie czas...narazie wiem, że moje 15 punktów diabli wzięli :P


...Piękny dzień dzisiaj był w Salzburgu...wiec trzeba było ko

rzystać ;) bo jeśli chodzi o pogodę tutaj, to nie, nie, nie :/ niefajnie. :/ No i poszłyśmy sobie do centrum tą dróżką nad rzeką naszą... no czy tam nie jest cudownie??? Ludzi w mieście od cholery i troszkę, turystów się zjechało! ojojoj całe mnóstwo! No i na Weihnachtsmarkt wszyscy gnają, co najmniej jakby za darmo dawali...(łeee właśnie mi się przypomniało! Dostałam list wczoraj - patrzę w moją przegródkę i jest jest! już nadzieja w oczach, że może w końcu nadszedł obiecany list od P., no ale gdzie tam...P. wychodzi z założenia, że najlepsze listy są te niewysłane :P :) :* A list okazał się być od Kościoła tutaj! od diecezji w Salzburgu, która niezmiernie się cieszy, że zamieszkałam w tym mieście i należę do ich Kościoła i w ogóle życzy mi wszystkiego naj naj n

aj, a tylko tak przy okazji prosi o małą tylko wspomogę finansową! no że jak? :/ i kopertę nawet dołączyli.

)
...na wprost najsłynniejszego domu w Salzburgu, czyli Mozartgeburtshaus, znajduje się taka mała, włoska kawiarenka...a w niej tłumy! a w niej my ;) Aga, a nasze kawki!? Jak przyjadę teraz to naraz 3 wypijemy! i scrable, i szachy i ploty za wszystkie czasy :D ej tu nie ma mimów...tzn. jeden jest, ale on nawet stać spokojnie nie potrafi. No ale skoro jeden tylko jest, to mu zrobiłam zdjęcie a co tam! niech będzie chociaż ten jeden...ja tam mimów lubię! a może to jest jakiś sposób, żeby tutaj pieniążki zarobić?! się przekwalifikowuję! Zostaję miminką :D :P ;)
...wspólnych kolacji ciąg dalszy...wczoraj robiłam makaron ze szpinakiem dla Włoszek :P i Giulia opowiadała wszystkim, że robię typową Polską potrawę :PPP (tej, ale ona serio tak myślała :)! a dzisiaj usmażyłam im plendze!!! z prawdziwie Polskiej paczki :D ale jajko i wodę sama dodałam :) no zachwycone były....zachwycone!

...a mi troszkę tak smutno, że mieliście być, a Was nie będzie...Michał miał być, Maciej miał być, no Mateusz i Seba też mieli być. We wtorek miałam czekać...no szkoda :((( powiedzmy, że liczą się dobre chęci :P ale jak wrócę! :P hehe
Dobra, koniec smętów! 1:00 wybiła, słodkich snów życzę wszystkim i do zobaczenia za 17 dni :*